SPISEK

Czy każde działanie musi zostać opatrzone klauzulą ścisłej tajności żeby faktycznie pozostało tajemnicą? Czy kłamać to tylko mówić nieprawdę? Czy brak odpowiedzi na nigdy niepostawione pytania można traktować jako spisek? Jaka jest prawdziwa struktura władzy? Kto zajmuje najwyższą pozycję i wobec tego przed kim ponosi odpowiedzialność? Po co w tak „otwartym” świecie instytucje wywiadowcze? Czy ignorancja nie pretenduje do bycia wykorzystaną? Czy permanentny brak jakiejkolwiek inicjatywy w kierunku samodzielnej oceny nie prowokuje do bycia lekceważonym? Teoria spiskowa to wygodny slogan. Gra słów. Mechanizm oparty na podporządkowaniu określonej sytuacji to najbardziej banalnego stereotypu. Prosta eliminacja odchyleń od przyjętego światopoglądu. Stwierdzenie „kolejna teoria spiskowa” pozornie wiąże w rzeczywistości całkowicie niezależne od siebie treści, tworząc obraz wyalienowanego świata absurdu jako marginalnej części społeczeństwa, uzależnionej od fanatycznego kwestionowania absolutnie każdej oficjalnej informacji. Wykorzystywanie terminu „teoria spiskowa” w połączeniu z ironicznym tonem wypowiedzi  może być z powodzeniem stosowane jako narzędzie dyskredytacji argumentów oraz wyszydzenia ich autora jako osoby niedouczonej, naiwnej, aspołecznej, zagubionej, zbuntowanej, niezadowolonej z życia. Budowanie tego rodzaju atmosfery jest możliwe ze względu na użycie bodźców emocjonalnych w kierunku osobistych przekonań, odczuć, doświadczeń, które aktywują takie cechy jak pycha, arogancja, poczucie wyższości intelektualnej, absolutny brak samokrytycyzmu. Człowiek nie jest w stanie przyznać się przed samym sobą do popełnienia błędu. Pojawiają się kolejne banały  jak: „WSZĘDZIE o tym mówią od tylu lat”, „jeśli to takie tajne to jak ktoś się o tym dowiedział?”, „świat jest za duży żeby takie coś nie wyszło na jaw”. Jednym z moich ulubionych jest rzekomo retoryczne pytanie (oczywiście jako przykład): „jak rząd … mógłby zabić kilka tysięcy SWOICH WŁASNYCH obywateli?” Istne science fiction, nieprawdaż? Dodatkową barierę stanowi rozumienie konstrukcji spisków jako potężnych struktur mafijnych, z tysiącami świadomych uczestników w każdym zakątku świata, których głównym zajęciem jest spiskowanie. A czy przypadkiem nie jest prawdą, że 99% ludzkości tylko odtwarza nabytą „wiedzę”, której nie jest w stanie w żaden sposób zweryfikować? W takim razie czy ten 1% nie jest w jakiś sposób uprzywilejowany? Czy to naprawdę aż tak niewiarygodne, że mógłby to „spożytkować” dla własnego interesu? Przykładowo jaką obiektywną wartość przedstawia historia czasów, kiedy możliwości uzyskania jakiejkolwiek bieżącej informacji były z przyczyn technologicznych zredukowane do lokalnego minimum? Od kogo zależała interpretacja kluczowych wydarzeń tamtych czasów w skali globalnej? Filozofia spisku opiera się na tragicznym w skutkach mechanizmie, w którym społeczne masy redystrybuując między sobą pochodzące z TEGO SAMEGO źródła informacje oraz nauki, nawzajem utwierdzają się w przekonaniu co do ich niepodważalnej słuszności, w myśl wyimaginowanej „kolektywnej” mądrości.